Tyle mi się po głowie kotłuje, że... osiwieję i wyłysieję w końcu i nie wiem, co tam jeszcze
Sobota upłynęła nam pod hasłem : sprzątamy. Zaczęło się od rozważań o płocie- po wylewkach ekipa ma przestój z pracami w domu, zaczyna walczyć z rurami na zewnątrz i z ogrodzeniem. Nie do końca byłam do tego przekonana- sąsiedzi pozwolili nam jeździć po swojej działce (na razie są w trakcie załatwiania pozwoleń na swoją budowę), łatwiej jest poruszać się cięższym niż osobówki sprzętom. Z drugiej strony- samej mi jest głupio, że np. nasze śmieci fruwają prawie po 3 posesjach, celują w tym małe woreczki, a styropian jest nie do ogarnięcia. Lisy i jeże rozpruwają worki na śmieci w poszukiwaniu resztek śniadań wykonawców i jest niecudnie.
Dlatego zabrałam młodociane i ruszyłyśmy sprzątać po godzinie miałyśmy taki efekt:
z tyłu nieco lepiej:
A ja- ostatecznie przekonałam sie do szybkiego grodzenia.. Ciekawe, jaki wpływ miały na to znaleziska zdecydowanie niebudowlane np. opakowania po pampersach (ani my, ani sąsiedzi takich smarkatych nie mamy, coby używały), połamane sanki, potłuczone doniczki i inne znaleziska, zgromadzone w stosikach?
Poza tym odwiedziliśmy stolarza- chciałam jakoś zdecydować się na kolorki w domu. Poszło szybko, zawracaliśmy mu głowę raptem z pół godziny, człowiek ma świętą cierpliwość!
Wychodzi na to, że zaczynam wystrój od kuchni- w takich barwach (to najlepsze zdjecie, naprawdę jasny jest nieco jaśniejszy):
Bielony dąb na fronty, orzech (nr 22, cokolwiek to oznacza)- na cokoły, "pudła" szaf, a także ościeżnice, drzwi, listwy przypodłogowe i schody.
I teraz nie mogę sie zdecydować: czy blat (a co za tym idzie- parapety wewnętrzne, w kuchni - są przedłużeniem blatu) dopasowywać do jasnego czy do ciemnego kawałka?
I z tymi dwoma kawałkami będę teraz ganiać po sklepach z glazurą, bo podłoga w kratkę ustaliła mi się we łbie ostatecznie. na szczęście mozna juz znaleźć drewnopodobne w różnych odcieniach:
lub:
będzie łatwiej.
Pan w sklepie od łazienek ostrzegł mnie przed zbyt małuym odpływem, gdybyśmy uzywali deszczownicy. I podrapał się w gowę nad bezkolizyjnym rozwiązaniem prysznica i wanny na poddaszu. Jeszcze o tym napiszę