Nie będzie pozytywnie. Wprawdzie wymarudzone przedłużenie balkonów mam już zrobione:
I nawet podlewaliśmy je dziś ambitnie (dzięki, Rodzinko!), a panowie sprzątnęli dziś cały dom do czysta:
ale- z dachem wyszła taka kicha, że się popłakalam w końcu o tak:
Dekarze układali te nieliczne kawałki długo i powoli, w końcu zgłosili swojemu szefowi, że coś nie wychodzi.Karpiówkę można układać w "łuskę" - rzadziej i w "koronkę"- dwa rzędy blisko, jeden dalej. Wybieraliśmy tę drugą opcję, podobało nam sie bardzo, łaty zostały do tego wymierzone, dachówka zamówiona w sklepie prawidłowo (sprawdziliśmy),a tu nie pasują brzeżne dachówki. W Creatonie oświadczono nam, że do tego koloru dachówki nie produkują brzeżnych kawałków do układania w "koronkę". Po dyskusjach mamy do wyboru:
- zdjąć całosć z dachu, zamówić inny kolor, w którym będą te brzegi: czas oczekiwania 2 tygodnie, jeszcze ten kolor musi się jakoś z kominami spasować;
- zostawić tę dachówkę, ale przebić łaty: papa podziurawiona, łaty- solidnie przybite, więc zajęcie z gwoździemi i połamanym drewnem, materiał też trzeba domówić;
- ciąć niektóre dachówki, żeby dopasować: zamiast fali wyjdą nam gdzieniegdzie ząbki, a brzeg nie będzie zabezpieczony szkliwem
Technik producenta, który może coś poradzić - jest na urlopie, w przyszłym tygodniu wraca i będzie myślał jak z tego wybrnąc.
W sumie i tak bedziemy miesiąc w plecy
Buuuu