Środa
Data dodania: 2014-04-09
W ramach dalszej walki z pozostałościami po ósemce (jeszcze durnowato boli) pojechałam do stomatologa w ościennym miasteczku. U nas wiało i padało, tam akurat rozbłysło sobie słoneczko i coś mi grubą warstwą zaiskrzyło na chodniku.
W pierwszej chwili pomyślałąm, że ktoś żwirek wiózł i rozsypał, bo białe takie kamyczki, ale wróciło mi widzenie i złapałam za komórkę:
I jeszcze w ogródku dentystki:
Warstwa miejscami do 2 cm!
Gdy wróciłam- u nas akurat nie padało i zdążyłam jeszcze zrobić front domku. W świetle zachodzącego słońca nie widać dużej różnicy na boniach:
A w lesie niedaleko nas:
Pozdrawiam!