piątek...
W domu niewiele sie zmienia, stolarz już drugi tydzień obiecuje, że "jutro przyjedzie z frontami do mebli", co nadweręża mpją, nawet całkiem niezłą ( bo wyrobioną w trakcie budowy), cierpliwość...
Za to zaczęłam dziabać w ziemi wokół domu.
Od znajomych dostałam kilka skrzynek różnych takich, które wsadałam na czuja.
ogólnie- rozróżniam nawet roślinki, więc irysy, piwonie itd rosną w kępach, co z kolorami i wielkościami - pojęcia nie mam.
O- tyle mam zrobione:
nIe- no troszkę więcej :
Najwiekszy kłopot z tą kupką zza wiadra- nie wiem, co to, ale dostałam w postaci, gdzie nawe słynne "zielonym do góry" nie chce zadziałać. Zbliżenie:
Jakos zakopałam ten węzęł gordyjski.
A dziecko zachwycone pogodą i możliwościami: