Przecież mówię, że jest czwartek!
Od samego rana tak mówię i już!
Przez komunię, po której miałam wolny poniedziałek - totalnie mnie wybiło z rytmu tygodnia. Rano posłałąm męża ze śmieciami- "bo jest czwartek i będą wywozić", z tą myślą jechałam do pracy, ciesząc sie przy tym, ze czwartek- to super, dzisiaj zaleją nam stropy.
W pracy wszyscy próbowali przemówić mi do rozsądku, nawet im uwierzyłam i co?
Wracam sobie- na budowę zajeżdzam i...
Nie dałam się zmylić, wlazłam na drabinę i pomacałam:
Z drugiej strony- to samo:
W tle deszczowe chmury, trochę za szybko idzie polewanie... I jeszcze martwię się, bo jutro moze być... przymrozek!!!
Zaczęli izolować:
I co!!!
Miałam rację, ze jest czwartek! O!