Piątek
Dwie takie piosenki mi się nucą od wczoraj:
starożytna: "niech się mury pną do góry, niech kominy mają pion"
i - dużo młodsza, z której ino refren pamętam (aż za często):
"co sie polepszy, to się popieprzy..."
Dzisiaj - przeważały roboty ziemne, na deski jeszcze czekamy, belki się moczą:
Z przodu zasypane (z folią kubełkową):
z boku- do kawałka:
W ogóle to jakoś dziwacznie to robili, na moje pytanie "dlaczego"- pracownicy tylko prychali- "tak nam kazali", też jakoś mało zadowoleni z podwójnej roboty. Przed wylaniem stropu na górze- zaszalowali balkon, co wymagało oparcia o ziemie; zasypali więc wykop bez izolowania budynku, a teraz, po rozszalowaniu- odkopali z powrotem i izolują.
Ale- dzięki tym dziwactwom coś im znów nie wyszło:
z góry już trochę widać przesunięcie na słupie (podpierającym w końcu narożnik domu!!!), a z boku lepiej:
Dalej już nie komentuję!
Aha! Sprawdziłam osobiście, bo mi spokoju nie dawało: kominy MAJĄ pion!