Niedziela
Tak, drogi Tyberiuszu- jest niedziela, nadal... Tylko tak sie zdarzyło, że ( w przeciwieństwie do osób smakujacych 1000 potraw z kapusty) pojechaliśmy obejrzeć targi rolne w Barzkowicach (z godzinę sie od nas jedzie). Gdyby nie roślinki- nigdy więcej!
Cierpliwość przyjaciół też nadwyrężyliśmy, słuch jeszcze bardziej, do tego dzieci nam się w zombie zmieniły, jak u Bałtroczyka:
http://www.youtube.com/watch?v=YdGxfuqCSTA
A przecież nasz osobisty plac zabaw też jest całkiem atrakcyjny, np:
nawet, jeśli różne rzeczy pojawiają się znienacka:
tudzież goście niespodziani (nie, Siostra - to NAPRAWDĘ jaszczurka, bez nóg):
kiepski ma uśmiech, chociaż padalec.
Tymczasem budowlanie też się dzieje, w garazu już czeka:
A ja - po ostatnich uzgodnieniach czekam na mail z projektem 3 łazienek, dumna z siebie, że uzgodniliśmy je z panami (+ podłogi na parterze) w 3 wizyty włącznie.
I ide leczyć łapki, nieco mi się wydłuzyły po przeładunkach 25 paczek kafli- na ściany do kotłowni.
Uff!
PS: roślinek nie kupiłam, otrzeźwiałam, gdy zastanowiłam sie, gdzie je zadołuję, zanim coś będzie mogło u nas rosnąć