Poniedziałek...
Uff! I za nami majówka!
"Pracowita inaczej", ale żyjemy. Pogoda była w kratkę, tj w czwartek i sobotę naprawdę bardzo gorąco z bardzo zimnym wiatrem, w piątek i w niedzielę- bardzo zimno i wietrznie.
Z okazji imprezy w mieście mieliśmy do przenocowania 12 osób. Studenci wybrali sobie pokoje w piwnicy i... zniknęli. Gdybym nie posiadywała z nimi wieczorami przy pogaduchach- nie wiedziałabym, że mam gości! No fakt- w pełni samoobsługowi!
Trudniejszy, kilkugodzinny najazd Hunów (w niedzielę z okazji urodzin Młodej) też przeżyliśmy!
A teraz znów chce się chwalić (a co!), bo stolarz zrobił nam stolik do salonu (kiedys nawet kupimy wypoczynek):
A jeszcze wcześniej- zabudowę-spiżarkę pod schodami w piwnicy. Wąsko tam i ciężko o dobre zdjęcie, to będą trzy:
Ten mały trójkąt to dojście do sterowania podłogówką na tym poziomie
Pozdrawiam!