Piątek
Dziś ruszyło nieco szybciej, Kilka razy byłam na budowie i coś mi sie panowie w oczach mnnożyli- najpierw, od rana było trzech, już mi było smutno, że tak zostanie, ale około 14-tej zrobiło się ich sześciu, a po 15-tej- nawet jedenastu. Dobrze, ze postałam chwilę z ich szefem, bo uwijali się jak małe mróweczki. Po 40 minutach wracałam koło nich, trzech poderwało się żwawo z trawki pod brzózkami, kilku siedziało na dachu, kilku na paletach z dachówką.... Grrr...
Niech to będzie trzech, ale niech się coś dzieje!
No dobra- zrobili:
Z jednej strony haki pod rynny:

Z drugiej- pownosili na górę dachówkę:

A poza tym - co mnie najbardziej ucieszyło- podkuli nadproże nad tarasem i wkleili ocieplenie:

Komentarze